Ta strona używa plików cookies.
Polityka cookies    Jak wyłączyć cookies?
AKCEPTUJĘ
Kocham Radzyń Podlaski

  Kochamy nasze miasto i jesteśmy z niego dumni!

KULTURA I HISTORIA

Ks. Lucjan Niedzielak - Kapłan Niezłomny

Anna Wasak

75 lat temu, w mroźną noc z 5 na 6 lutego 1947 roku z rąk ubeckich morderców zginął ksiądz Lucjan Niedzielak ps. "Głóg" - kapelan żołnierzy Armii Krajowej, a potem Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Głównym powodem zabójstwa była wiedza, jaką kapłan posiadał na temat zbrodni dokonywanych przez NKWD i UB oraz Informację Wojskową na terenie Uroczyska Baran koło Kąkolewnicy. Miejsce to nazywane jest Małym Katyniem.

Ks. Lucjan Niedzielak otrzymał święcenia kapłańskie w 1932 r. Jako wikariusz pracował przed wojną w kilku parafiach obecnej diecezji siedleckiej – podczas posługi w Garwolinie rozpoczął studia w zakresie prawa kanonicznego na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W listopadzie 1939 r. rozpoczął pracę w parafii Łosice, od 1940 r. był wikariuszem w Huszlewie. Podczas swojej posługi w Huszlewie złożył przysięgę żołnierską w Armii Krajowej, przyjął pseudonim "Głóg". Był przede wszystkim kapelanem - duszpasterzem i spowiednikiem partyzantów Armii Krajowej, czasami działał jako łącznik i przekazywał oddziałom działającym na jego terenie wiadomości i rozkazy.

W 1943 został proboszczem parafii w Polskowoli koło Radzynia Podlaskiego, gdzie kontynuował swoją działalność patriotyczną, pełniąc posługę kapelana oddziałów operujących na terenie Inspektoratu Radzyń Podlaski AK.

Po zakończeniu okupacji niemieckiej ks. Niedzielak pozostawał w kontakcie z podziemiem – teraz antykomunistycznym, był kapelanem Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

W okresie od lipca 1944 do stycznia 1945 roku w tej okolicy stacjonowała II Armia LWP z sądem wojskowym, Informacja Wojskowa i NKWD, działał UB. Uroczysko Baran w pobliskich lasach kąkolewnickich było miejscem masowych egzekucji partyzantów i żołnierzy WP, których oskarżano czy nawet podejrzewano o współpracę z Armią Krajową, o dezercję czy nawet próbę dezercji. Szacunki wskazują, że przez ok. pół roku mogło tam zostać zabitych i pogrzebanych 1300-1800 osób. Miejsce to nazwano Podlaskim Katyniem lub Małym Katyniem. Mimo iż było pilnie strzeżone, okolicznym mieszkańcom udawało się zaobserwować działania służb komunistycznych, które świadczyły o zbrodni, słyszeć wystrzały. Informowali o tym ks. Niedzielaka. Ten zbierał materiały o zbrodniach dokonywanych na uroczysku Baran. Nie krył też swych przekonań - wielokrotnie w kazaniach i w rozmowach z parafianami dawał wyraz niechęci wobec bandyckiego systemu, jaki wnieśli na swoich bagnetach Sowieci.

Z tego względu ks. Lucjan Niedzielak znalazł się na celowniku radzyńskiego UB już od 1945 roku. Był inwigilowany, otrzymywał listy z pogróżkami, spodziewał się, że może zostać zabity. Ubecy początkowo nie zamierzali zbrodni dokonać własnymi rękoma. W perfidny sposób chcieli się posłużyć przetrzymywanymi w radzyńskim areszcie UB i torturowani żołnierzami AK, a nawet kryminalistami. Obiecywali życie i wolność za zabicie księdza. Jednym z namawianych do zbrodni był torturowany żołnierz AK "Urwis", który otrzymał propozycję zwolnienia za zamordowanie księdza Niedzielaka. Ubecy nie znaleźli jednak nikogo, kto by się podjął zabójstwa, nawet za cenę wolności i życia.

Ostatecznie radzyńscy ubecy zabili kapłana własnymi rękami.

Chcieli upozorować morderstwo na tle rabunkowym. W nocy z 5 na 6 lutego 1947 r. na polskowolską plebanię wtargnęło kilku funkcjonriuszy UB na czele z Edwardem Szczęśniakiem (rozpoznała go prawdopodobnie gospodyni). Sterroryzowali dwie przebywające tam kobiety i czekali na księdza. Gdy ten przyszedł na plebanię, obezwładnili go, zabrali mu kożuch i buty, splądrowali mieszkanie, a następnie wywlekli ks. Niedzielaka na dwór za stodołę i tam zabili trzema strzałami w głowę.

Odpowiedzialność za zbrodnię chcieli zrzucić na antykomunistycznych partyzantów. Kilka godzin po zbrodni zabójca księdza Niedzielaka - Edward Szczęśniak rozpoczął dochodzenie w poszukiwaniu winnych zbrodni. Chciał nią obciążyć popularnych w okolicy dowódców WiN - Juliana Wocha „Białego” oraz Jana Grudzińskiego "Płomienia". Gdy informacja o zabójstwie księdza dotarła "Białego", ten zjawił się w Polskowoli, by prostować kłamstwa o udziale podziemia w zbrodni. UB zorganizowało na niego zasadzkę.

Doszło do strzelaniny, w wyniku której na miejscu zginął Szczęśniak, a Julian Woch został śmiertelnie ranny. Stało się to w dniu pogrzebu księdza. Parafianie idący w niedzielę do kościoła na nabożeństwo byli świadkami symbolicznej sceny: na drodze leżały zwłoki zabójcy ubranego w kożuch zdarty przez niego kilka dni wcześniej z księdza Niedzielaka.

Drugiego zabójcę rozpoznano po ... butach. W 1985 ksiądz Franciszek Chwedoruk złożył relację, w której jako inicjatora i wykonawcę zbrodni wskazywał ubeka o nazwisku Milanowicz. Motyw miał być osobisty - obwiniał on żołnierzy podziemia, w tym ks. Niedzielaka o śmierć swego ojca, który jeszcze przed wojną był wojującym komunistą i ateistą. Według ks. Chwedoruka, młodego Milanowicza widywano w Międzyrzecu Podlaskim, gdzie służył w UB, w butach zabitego księdza. Drugi ubek-zabójca również wkrótce źle skończył. Jak zaświadczył ks. Chwedoruk - zginął rozerwany granatem, który źle umocował sobie u pasa.

Ks. Lucjan Niedzielak został pochowany na cmentarzu w rodzinnym Hadynowie. Pogrzeb stał się patriotyczną manifestacją. Na krzyżu umieszczono tabliczkę z napisem "Zginął śmiercią męczeńską, zamordowany przez czerwonych siepaczy".

Ziemia radzyńska nie zapomniała o Kapłanie Niezłomnym. W Polskowoli na miejscu zabójstwa w 1982 r. stanął pomnik, poświęcony przez biskupa Wacława Skomoruchę. Ksiądz Lucjan Niedzielak został patronem szkoły w Polskowoli oraz Stowarzyszenia Wolność i Niezawisłość Inspektorat Radzyń (w 2014 roku). Jego wizerunek znalazł się na muralu umieszczonym na ścianie Zespołu Szkół im. Żołnierzy Wyklętych w Białej koło Radzynia.

Prof. Dariusz Magier na obchodach 68. rocznicy śmierci kapłana powiedział m.in.: „Mord na ks. Lucjanie w Polskowoli 5 lutego 1947 r., kilkanaście dni po sfałszowaniu wyborów do sejmu, to symboliczna scena. Początek świata, który my znamy już dobrze. Ale wtedy właśnie się to zaczęło. Oto narodowi zaprzańcy, dzieci poczęte z grzechu rewolucji, dla których jedynym bogiem jest materia, rozzuchwaleni osłoną sowieckich bagnetów zadają śmierć przedstawicielowi dawnego porządku, duchownemu katolickiemu, by tym mordem założycielskim stworzyć nowy świat.

Czy to się im udało? Żołnierzy podziemia niepodległościowego wyklęto i skazano na zapomnienie. Elitę narodu wymordowano lub skazano na wieczną społeczną banicję. Czerwona komunistyczna zaraza wylała się szeroko z gazet, radia, później z telewizorów. Indoktrynacja ruszyła pełną parą. A jak ktoś nie ulegał, służby pomagały łamać fizycznie terrorem. Z czasem terror fizyczny zastąpiony został psychicznym oraz represjami ekonomicznymi prowadzącymi jednostki i całe rodziny do śmierci społecznej.

Wielu nie mogło już mówić prawdy. Wielu nie chciało. A aparatczycy z PZPR i ich sługusy z ZSL i SD na podobieństwo obozowego kapo, trzymały rząd dusz. Aura zapomnienia zaległa nad miastami i wioskami.

Ale nie wystarczyło półwiecze bezbożnych rządów komunizmu w imieniu Sowietów. W tkance społecznej, w genach Polaków pozostało pragnienie wolności i normalności. Dzięki temu może odradzać się Duch Wolnych Polaków. I świadomość /…/. Ale prawdy nie da się zabić. Żyje w sercach, w duszach, w genach nowych pokoleń. Będzie się odradzać nawet ze zgliszcz, z popiołów. Zawsze. Niczym feniks. Póki żyje ostatni Polak, który pamięta. Kiedy my żyjemy…”

W tym samym roku, w którym ginie ks. Lucjan Niedzielak – po 9 miesiącach od jego śmierci - zbrodni założycielskiej PRL-u - w uroczystość Podwyższenia Krzyża Świętego - 14 września 1947 r. rodzi się przyszły błogosławiony - ks. Jerzy Popiełuszko, który zostaje zamordowany w październiku 1984 r., a jego męczeńską śmierć uważa się za „zbrodnię założycielską III RP”. W 1989 roku - na progu "wolności" pookrągłostołowej Polakami wstrząsają wiadomości o śmierci kapłanów - ks. Stanisława Suchowolca, ks. Sylwestra Zycha i … ks. Stefana Niedzielaka – kapelana AK i WiN, upominającego się o prawdę o „wielkim” Katyniu, nazwanego "ostatnią ofiarą Katynia". Czy to tylko zbieżność nazwisk, czy oprócz analogii w biografiach istniało między kapłanami-męczennikami jakieś pokrewieństwo – tego dotychczas nie wyjaśniono.

image004
image003
image006
image007
image002
image005
image001

Komentarze obsługiwane przez CComment

Kategoria: