17 listopada 2022 r. odbyła się 42. edycja „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami”. Gościem był Przemek Kossakowski – podróżnik, odkrywca, autor książek i twórca telewizyjny, który swymi dokonaniami wielokrotnie udowadniał, że strach ma jedynie wielkie oczy. Spotkanie rozpoczęła uroczystość odsłonięcia tabliczki na Skwerze Podróżników, po czym mieszkańcy miasta i powiatu wysłuchali opowieści pt. „Down The Road. Zespół w trasie”.
Spotkanie z Przemkiem Kossakowskim było jednym z najbardziej licznych „Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami” – sala widowiskowa Radzyńskiego Ośrodka Kultury pękała w szwach. Na pewno publiczność przyciągnęło nazwisko gościa. Z drugiej strony – magnesem stał się temat. Był nim program „Down The Road. Zespół w trasie”, polegający na podróżowaniu po Europie z osobami z zespołem Downa. Jego trzy sezony zostały już wyemitowane w telewizji TTV. – „Down The Road. Zespół w trasie” to program telewizyjny, który stał się zjawiskiem społecznym, w efekcie którego zmieniło się postrzeganie niepełnosprawności intelektualnej, podejście do osób z zespołem Downa – mówił Przemek Kossakowski. – Nie chciałem zmienić świata, zmienili go bohaterowie, rozkochali w sobie większość Polaków. Wcześniej mieliśmy obawy, jak program zostanie odebrany przez widzów, czy Polacy są na to przygotowani. Okazało się, że my, Polacy, jesteśmy wspaniali. Miał to być pojedynczy program, powstały już 3 sezony. Obawiano się hejtu, krytyki, że komercyjna telewizja, która zrealizowała prześmiewcze programy takie jak „Damy i wieśniaczki” czy „Królowe życia”, będzie wykorzystywać osoby niepełnosprawne intelektualnie. Stąd też wielkie poczucie odpowiedzialności. Podróżnik przyznał, że przed przystąpieniem do realizacji temat był mu nieznany. Taka była formuła belgijskiego formatu, zakupionego do realizacji w Polsce: prowadzący reprezentuje wiedzę przeciętnego widza, poznaje temat stopniowo już na planie.
Przemek Kossakowski przyznał, że projekt zmienił także jego samego, przewrócił jego życie. – Udział w programie zahamował moją karierę telewizyjną. Jestem celebrytą na uchodźstwie – wyznał. Obecnie w Wojsławicach w województwie lubelskim kieruje ośrodkiem dla osób niepełnosprawnych „Arterytorium”, gdzie prowadzi terapię za pomocą sztuki.
W barwnej, żywej, pełnej humoru i wzruszeń opowieści skupił się głównie na pierwszym sezonie, w szczególności na pierwszych dniach realizacji programu.
Bałem się, czy to uniosę
Na spotkanie z uczestnikami programu pojechał w wielkim stresie, miał mnóstwo obaw. Wiedział, że od pierwszego nawiązania relacji wiele zależy. – Bałem się, czy to uniosę – wyznał. I tu nastąpiło pierwsze zaskoczenie, które pozwoliło mu się „pozbyć połowy strachu”. Z pierwszego samochodu, który przyjechał na umówione miejsce spotkania, wysiadł Grzegorz Braun – podszedł do niego, objął go, powiedział „Lubię cię”. Podobnie zachowywali się wszyscy pozostali uczestnicy.
Mimo to jeszcze był w strachu, co widać było na zaprezentowanym zdjęciu, na którym na ustach miał szeroki, „telewizyjny” uśmiech, ale w oczach przerażenie. Na kolejnej fotografii już śmiał się szczerze. Roześmiał się, gdy po długim opędzaniu się od uprzykrzonej muchy usłyszał od Grzegorza radę: „Daj jej spokój, przecież ona cię kocha”. I tak było dalej.
Co cechuje osoby z zespołem Downa? Niewiarygodne, niekonwencjonalne, nieprzewidywalne, spontaniczne, emocjonalne reakcje i zachowania, szczerość „do bólu”, wielka wrażliwość i niesamowita intuicja, dostrajanie się do uczuć innych osób. – To był spacer po dnie telewizyjnego piekła, każdy plan był wywrócony, każdy dzień – nieprzewidywalny. Wszystko, co wymyśliliśmy, oni zrobili inaczej, nie reagowali tak, jak przewidywaliśmy. Gdy chciałem się pośmiać, czytałem przygotowany wcześniej scenariusz. Udało nam się go zrealizować tylko w 10%. Jednak były wielkie pozytywne zaskoczenia. Uczestnicy sami tworzyli scenariusz programu – na żywo. – wspominał Przemek Kossakowski.
Scenariusz pisali bohaterowie programu
Już po czterech godzinach jazdy, na pierwszym postoju, Michał Milka wyznał mu, że się zakochał w Dominice, planuje wspólne życie, dzieci. Podobnie było w drugim sezonie: między startem a pierwszym postojem narodziła się miłość między dwojgiem uczestników, czego nie dało się przewidzieć w scenariuszu.
Uczestnicy mieli nocować pod namiotami. W drodze rozmawiał z nimi na ten temat – wszyscy, szczególnie męska część uczestników – przyjęli to z zapałem. Okazało się, że po dotarciu na miejsce, chłopcy się zbuntowali przeciw warunkom biwakowym, spodziewali się noclegu w 5-gwiazdkowym hotelu. Dziewczęta szybko zaakceptowały warunki. Gdy wydawało się, że nic ciekawego się już tego dnia nie wydarzy, Ola zapatrzyła się w niebo, zobaczyła spadającą gwiazdę, i to stało się powodem, że przy ognisku zaczęli mówić o swoich marzeniach. Pragnęli tego, co jest normą dla każdego normatywnego: samodzielnego życia, pracy, relacji, własnej rodziny, podmiotowości. – Ale wiemy, że oni nam na to nie pozwolą – powtarzali wielokrotnie. Rozmowa była wstrząsająca, szczera, otwarta, ale trudna i gorzka. Dla nich nasza norma jest nie do osiągnięcia. Kloszujemy ich, ubezwłasnowolniamy, planujmy ich przyszłość. Tylko nieliczni znajdują zatrudnienie – dodał gość „Spotkań”.
Ludzie z telewizji nie są wrażliwi, emocje wykorzystują do swoich komercyjnych celów, zachowują dystans do realizowanych materiałów i ich bohaterów. Tu było inaczej. W trakcie tej rozmowy zauważył łzę płynąca po policzku reżysera. – Wytworzyły się silne emocje, stworzona została niesamowita więź – podsumował Przemek Kossakowski.
W Chorwacji grupie urządzono spływ do plaży, na której były kręcone sceny wielkiej bitwy między siłami dobra i zła do filmu „Opowieści z Narnii – książę Kaspian”. – Osoby z zespołem Downa kochają literaturę fantasy, w drodze przeprowadzili rozmowy, które pozwalały spodziewać się rewelacyjnych reakcji na plaży, popuszczenia wodzów fantazji. Po godzinie spływu, gdy wyszli na brzeg – okazało się, że są obojętni na wspaniałą scenerię, zainteresowani innymi, bardzo przyziemnymi sprawami, nie zwracają uwagi na otoczenie. Aby wzbudzić uczucia, ożywić akcję, wymyślił, że podczas dalszego spływu wypadnie z pontonu. Najpierw zaczął się „topić” chorwacki przewodnik, gdy nie zareagowali, sam „wypadł” z pontonu. Na obydwa „wypadki” zareagowali obojętnie. Wtedy z pontonu wypadła Ola – wszyscy się rzucili na ratunek, zrobiło się niebezpiecznie i bardzo nerwowo. Uspokojenie przyniosła medytacja. W jej trakcie Ola stwierdziła: „Widzę Narnię”. Chorwacki przewodnik stwierdził: „Ona powinna dostać Oskara”.
Polacy pokochali bohaterów „Down The Road. Zespół w trasie”
Przemek Kossakowski wyrażał wdzięczność i podziw dla rodziców, którzy zgodzili się, by ich dzieci uczestniczyły w projekcie. – Choć uczestnikami były osoby dorosłe w wieku 21-36 lat, to osoby z zespołem Downa są do końca życia pod stałą opieką rodziców, opiekunów znających te osoby i ich problemy. Tu na 3 tygodnie zostali powierzeni nieznanym ludziom, choć grupie towarzyszył pion terapeutyczny. Opiekunowie mogli się też obawiać o ostateczny efekt, czy nie będzie to program prześmiewczy i nie skrzywdzi ich dzieci. – Telewizja umie takie rzeczy robić – grać na wywołanie prostych emocji, potraktować bohatera programu instrumentalnie – tak, jak chce – mówił podróżnik. Nie taki jednak był cel programu.
Miesiąc przed emisją rodzice zobaczyli 2 pierwsze odcinki i zrozumieli, że program nie chce zrobić krzywdy ich niepełnosprawnym dzieciom. Po pokazie były łzy wzruszenia, podziękowania. Polacy pokochali bohaterów „Down The Road. Zespół w trasie”, w Polsce zmieniło się postrzeganie osób z zespołem Downa. – Matka 4-letniej dziewczynki z zespołem Downa mówiła mi, że wcześniej ludzie na ulicy unikali jej wzroku, teraz się uśmiechają, pozdrawiają, zagadują. Ma wrażenie, że idzie z księżniczką – wspominał Przemek Kossakowski. Zazwyczaj po zakończeniu realizacji programu kończą się relacje z ich bohaterami. Tu było inaczej: więzi trwają, odbywają się spotkania, rozmowy telefoniczne. Po emisji programów, stali się sławni, zapraszani na imprezy i programy telewizyjne jako goście, okazało się że świetnie tam sobie radzą, prezentują swoje umiejętności i talenty. Są rozpoznawalni. Stawali na ściankach, pozowali przygodnym osobom, które chciały mieć z nimi selfie.
Na „Radzyńskie Spotkania z Podróżnikami” zaprosił Burmistrz Radzynia Podlaskiego Jerzy Rębek oraz Starosta Radzyński Szczepan Niebrzegowski, a także organizatorzy: Radzyński Ośrodek Kultury i działające przy nim Radzyńskie Stowarzyszenie „Podróżnik”. Sponsorami wydarzenia byli: firma drGerard, Nadleśnictwo Radzyń Podlaski, Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych oraz Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Radzyniu Podlaskim. Patronat nad spotkaniem objął ogólnopolski miesięcznik „Poznaj Świat”, portal Kocham Radzyń Podlaski, Telewizja Radzyń, Biuletyn Informacyjny Miasta Radzyń i Informator Powiatowy.
Więcej informacji o wydarzeniu dostępnych jest na http://www.podroznik-radzyn.pl/podroznicy/164-przemek-kossakowski.html
Komentarze obsługiwane przez CComment